Chciałabym zacząć naszą rozmowę od pewnej ciekawostki przyrodniczej. Niedawno usłyszałam, że miłośnicy chłodnych klimatów powinni udać się do Suwałk, ponieważ można tam spotkać niedźwiedzie polarne. Jak to z nimi jest?
To jest tak, że wychodzisz wynieść śmieci, a na śmietniku harcują niedźwiedzie polarne szukając jedzenia, które wyrzucają ludzie. Jest tam bardzo zimno i nie mają skąd brać pożywienia, więc zaczęły już wpraszać się na terytorium ludzi.
A skąd one się tam w ogóle wzięły?
Skąd ludzie się tam wzięli? One tam były od zawsze. Naturalne tereny, śnieg, lasy ? idealne schronienie dla niedźwiedzi polarnych. Jak wszyscy wiemy Suwałki są bardzo blisko bieguna północnego. Są polskim biegunem zimna, co poświadczy Pan Jarosław Kret w prognozie pogody, więc to naturalna kolej rzeczy.

fot. Martyna Szcześniak
Misie lubią chłód, a ty lubisz noc. Powiedziałeś kiedyś, że to jest pora, w której możesz poczuć wolność. Jak myślisz, z czego ta wolność wynika? To jest kwestia tego, że nocą możemy zrzucić maskę czy jesteśmy bardziej podatni na działanie zewnętrznych sił? A może chodzi o coś kompletnie innego?
To jest kilka kwestii. Pierwsza kwestia na pewno jest taka, że nasz mózg funkcjonuje zupełnie inaczej w porach nocnych niż w porach dziennych i na te same pytania postawione sobie samemu uzyskujemy zupełnie inną odpowiedź zależnie od pory dnia czy też pory nocy. I to jest uwarunkowane, w jakiś sposób, biologicznie. Inne procesy zachodzą w mózgu kiedy jest jasno, kiedy jest dzień. Wiele razy się na tym łapałem ? sam czy z innymi ludźmi. Druga rzecz jest taka, że dzień należy raczej do takiej sfery poważnej, biznesowo-codziennej, a wieczór to moment, kiedy siadamy i tę rzeczoną maskę możemy już zdjąć, bo myślimy o rzeczach mniej przyziemnych. Przynajmniej tak mi się wydaje. Im bliżej wieczoru, tym ludzie bardziej wrzucają na luz i stają się sobą, a to sprzyja temu, żeby celebrować te nocne momenty.
Czytałam kiedyś wywiad z zespołem Daughter, gdzie jeden z członków stwierdził, że smutek jest płótnem i daje nieskończoną ilość możliwości. Czym dla Ciebie są smutek i melancholia?
Czymś na pewno z pogranicza abstrakcji, ponieważ nie spełnia to żadnej wartościowej roli w naszym życiu. W zasadzie nie daje to nic dobrego, ale jest w tym coś pięknego, coś poruszającego. Rzeczy wesołe są wesołe i są fajne, ale wydają mi się płytsze niż te, które skrywają za sobą emocje związane raczej z tymi mniej wesołymi rzeczami. W ogóle bardzo ładne zdanie z tym płótnem!
Zespół ten również podkreślał w wywiadzie, że wesoła sfera wiąże się z bardzo ograniczoną ilością możliwych scenariuszy. Natomiast smutek jest właśnie tym miejscem, gdzie można podyskutować na różne tematy i to smutek daje wolność.
Mi też wydaje się, że smutek pozwala nam na taki brak dosłowności, ale zarazem powierzchownie może być skierowany bardzo, bardzo bezpośrednio. Jako przykład posłużę się tutaj postacią błazna, który kiedyś na dworze królewskim odgrywał niesamowicie ważną rolę, ponieważ był jedyną osobą, która mogła królowi powiedzieć wszystko. I to wszystko było powiedziane pod taką przykrywką wesołkowatości. To jest dobre słowo, bo to jest tak na pograniczu bycia głupim i nie zdawania sobie z tego sprawy. Tak naprawdę biorąc na przykład Stańczyka, błazen jest bardzo smutną postacią, która waży w sobie te najgorsze rzeczy, najtrudniejsze do przełknięcia. Wyobrażam sobie, że smutek jest takim ogromnym płaszczem, który potrafi przykryć wszystko i to mnie chyba najbardziej w tym uwodzi.
Dlatego w Twojej muzyce jest jego tak dużo? Czy Ty jesteś taki z natury?
Jak tak patrzę na siebie z boku jestem raczej osobą, która lubi się śmiać, bo lubię. Lubię też śmiać się z siebie.
To przydatna cecha.
Myślę, że tak. Nawet na zasadzie tego błazna. Aczkolwiek patrzę na świat dosyć beznadziejnie. Szczególnie patrząc na nas jako na ludzkość. To nie wywołuje we mnie zbyt dużej ilości miłych emocji.
Masz w sobie sporo dekadencji, a z drugiej strony jesteś osobą bardzo serdeczną i mam wrażenie, że w jakiś sposób dbasz o innych ludzi. Skąd bierze się połączenie tak przeciwstawnych cech?
Nie wiem. Myślę, że może jest to jakaś suma doświadczeń. W momencie, kiedy spotyka Cię dużo złych rzeczy, masz dwie drogi. Jedna to próbować to naprawić i nie pozwalać iść im dalej. Być serdecznym dla ludzi, dbać o innych, żeby im nie przytrafiały się te złe rzeczy, a druga droga to wyrządzać szkody i nieść to dalej. Wydaje mi się, że jest to jakiś taki mechanizm obronny. Jak już masz świadomość tego, że coś jest złe, to starasz się ludzi bliskich przed tym bronić, ale zarazem mając tą świadomość, nosisz ją w sobie i kiedy nie chcesz pozwolić jej wyjść to ona w tobie rośnie i się powiększa.
W jednym z wywiadów mówisz: ?Jak twierdził św. Augustyn jesteśmy czymś, co jest złe?. Dlaczego uważasz, że człowiek jest zły?
Bo uważam, że w takim ogólnym rozrachunku, choćby z perspektywy naszej planety, wyrządzamy więcej szkód niż dobra. Także patrząc na ludzi starszych, z którymi mam przyjemność się czasem spotykać czy wchodzić w jakieś interakcje, większość z nich ma takie wnioskowanie, że życie kończy się źle. Bo ty umrzesz pierwsza lub ktoś umrze pierwszy. Bo wszystko prowadzi do ostatecznego końca. Albo mamy tego świadomość i się z tym godzimy albo nie i udajemy, że wszystko jest w porządku. Moim zdaniem ludzkość, na zasadzie tego, jaka jest i co może stworzyć jako punkt wyjściowy dla przyszłości, to są to rzeczy złe. Gdybym miał iść teraz do zakładów bukmacherskich i postawić tysiąc złotych na to, czy nasza cywilizacja przetrwa czy też upadnie przez swoje własne błędy, to jestem przekonany, że wygra ta druga opcja.

fot. Martyna Szcześniak
A ty myślisz, że taki ostateczny koniec to jest coś złego czy jest nam do czegoś potrzebny?
Myślę, że to po prostu jest i nie mamy na to wpływu. Czy to jest potrzebne? To jest konieczne, bo wszystko ma swój początek i koniec. Tym bardziej my jako ludzie, jako istnienia. Kwestia jest tylko taka, czy zdajemy sobie z tego sprawę i czy się z tym godzimy czy też nie. Czy udajemy, że jesteśmy najważniejsi we wszechświecie i wszystko jest robione pod nas.
Kiedyś chciałeś zostać księdzem, co zdecydowało o tym, że tak się jednak nie stało?
Właśnie ta świadomość i wiedza. Im więcej rzeczy się dowiadywałem, im więcej poznawałem prawideł rządzących światem i ludzkością i im lepiej poznawałem naukę, tym więcej wskazywało na to, że rola, którą chciałem podjąć, czyli rola księdza, jest bezsensowna w takim ogólnym rozrachunku. Mówiąc w skrócie, wychowywałem się w bardzo religijnej rodzinie, ale w momencie zyskiwania świadomości zacząłem zauważać, że to się nie klei, nie ma jakiegokolwiek sensu i przestałem w to wierzyć. W tym momencie troszkę zmieniło mi się postrzeganie świata. Na pewno pojawił się ten smutek, kiedy zdałem sobie sprawę, że to spore oszustwo i później najwyraźniej już nic nie ma. Wtedy zmieniło się zupełnie moje myślenie na ten temat i ta opcja odpadła. I cieszę się, że tak się stało.
Dlaczego uważasz, że religie wyrządziły ludzkości wiele zła?
Bo mieszkam w XXI w. w Polsce i widzę, jaki wpływ ma religia na społeczeństwo. Uczyłem się o religiach świata i większość z nich tak naprawdę dąży do powiększenia swojej strefy wpływów. Za wszystkim stoi, nie chcę tu wyjść na jakiegoś spiskowca, ale kłamstwo. To są legendy ludowe powtarzane przez pokolenia i ileś set lat temu to mogło mieć ręce i nogi, bo nie wiedzieliśmy, czemu kiedy jest burza, to walą pioruny i co jest za horyzontem. Ale dzisiaj, kiedy badamy granice wszechświata za pomocą sond, to jesteśmy w stanie szybko zweryfikować, czy większość religii, które są na tym świecie wyznawane mogą mieć jakikolwiek racjonalny sens i zdać sobie sprawę, że nie. Aczkolwiek staram się też nie ingerować w życie innych, jeśli to komuś pomaga. Z moją mamą jest taka sytuacja ? jest bardzo wierząca i widzę, że dla niej ta wiara jest jakimś fundamentem życia, bez którego ona nie potrafiłaby sobie poradzić. I w jakiś sposób to toleruję. Tolerancja to jest piękne słowo. Tolerować, czyli znosić coś z bólem.
0 Komentarzy