Zwykle sięgając po książkę, której tytuł wpadł mi w oko, zaglądam do spisu treści, żeby sprawdzić, czy jest szansa, że znajdę w niej wartościowe dla mnie treści. Inaczej było, kiedy wśród nowości wydawniczych dostrzegłam ?Kilara? – książkę z wydawanej przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne serii ?Małe Monografie?. W tym przypadku zaraz po natychmiastowej decyzji, że muszę ją przeczytać, w mojej głowie zagościło pytanie, czego będzie w tej książce więcej – muzyki filmowej czy może poważnej?
Wojciech Kilar szerokiej publiczności znany jest z muzyki filmowej, która w części przypadków prowadzi również niefilmowe życie, jednak nie każdy ze znających poloneza z ?Pana Tadeusza? zdaje sobie sprawę z faktu, że kompozytor pisał również muzykę poważną. Powyższe w połączeniu z informacją o autorce biografii, Magdzie Miśce-Jackowskiej, której przedmiotem zainteresowania jest głównie muzyka filmowa, sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się, który ze wspomnianych gatunków będzie przeważał w omawianej książce. Finalnie okazało się, że dziennikarka poświęciła im tyle samo uwagi, a nawet kilkukrotnie zaprezentowała punkt widzenia samego Kilara.
Rozpoczynając lekturę zaciekawiła mnie jeszcze jedna kwestia – jak dziennikarka radiowa poradzi sobie z napisaniem książki. Język oraz struktura nie są mocno odbiegające od innych pozycji popularyzatorskich, jednak wyraźnie widać radiowy, mówiony charakter tekstu. Magda Miśka-Jackowska prowadzi narrację z ogromną pasją, w radosny i życzliwy sposób. We fragmentach dotyczących muzyki filmowej czytelnik może znaleźć wiele anegdot i ciekawostek okraszonych humorem. W inny sposób opisywana jest muzyka ?klasyczna? – tu autorka stosuje poważniejsze podejście do tematu. Jednocześnie całość opisywana jest w płynny, lekki sposób niezawierający fachowych określeń, co jest szczególnie ważne w przypadku serii przeznaczonej dla melomanów oraz uczniów, a takie z założenia mają przecież być ?Małe Monografie?.
Najciekawszym fragmentem ?Kilara? był dla mnie rozdział ?Wielbiciel formy?, w którym gościnnie pojawił się Mariusz Szczygieł. Miśka-Jackowska zdradza tu kulisy pisania książki i postępuje zgodnie z radą kolegi po fachu. Wychodzi z tego ciekawa opowieść, której częścią centralną jest analiza „Exodusu” otulona z dwóch stron cytatami ze Szczygła, a całość spina klamra o utworach bohatera biografii i jego poszukiwaniu formy. Autorka weszła tu trochę w buty kompozytora i sama stworzyła lustrzaną formę wypowiedzi.
Choć książkę tę zapamiętam w pozytywny sposób, to nie znaczy, że jest ona idealna. Największym jej mankamentem i przyczyną mojej powracającej irytacji jest brak szerszego omówienia krytyki spadającej na Kilara, choć w wielu fragmentach Miśka-Jackowska o niej wspomina. Spowodowało to, że miałam poczucie, że przyjaciółka opowiada mi o własnym przyjacielu, którego nie miałam nigdy okazji poznać. I nie jest to nic złego, bo faktycznie zachęca do dalszej eksploracji tematu, ale opowieść z praktycznie samymi superlatywami tworzy nieprawdziwy obraz prawdziwego człowieka. Do listy wad należy dołożyć dwie kolejne: kilka wpadek edytorskich i źle zaginającą się okładkę, której przednia część odkleiła się od reszty stron przy już drugim otworzeniu. Podejrzewam, że za kilka razy zapisane strony i okładka będą już osobnymi bytami.
Na sam koniec serwuję jeden z tych fragmentów ?Kilara?, których treść jeszcze długo będzie brzęczała mi w uszach. ?Są kompozytorzy, którzy ciągle coś piszą, a ja piszę tylko te najlepsze, jak na mnie, kawałki. Na inne szkoda czasu, świat jest przecież taki piękny?.
0 Komentarzy